poniedziałek, 31 stycznia 2011

Wieszanie Boga

                Do napisania tego artykułu zainspirowały mnie doniesienia o tym, że w Iranie powieszono człowieka, który twierdził że jest bogiem, oraz gromadził wokół siebie chętnych młodych ludzi, których zaczął nauczać(źródło). Wbrew pozorom, działanie takie wydaje się prawidłowe. W państwie, w którym prawo opiera się o Islam, nie można dopuszczać aby ktoś taki, z inicjatywą, mógł doprowadzić do obalenia rządzących. Czyż niemalże identyczna sytuacja nie miała miejsca ponad dwa tysiące lat temu? Jeden człowiek, który uważał się za syna boga, zebrał ludzi i ich nauczał. Również został zabity, za to samo co ten młody Irańczyk. Niestety, w dzisiejszych czasach, kontrola ludzi jest o wiele bardziej rozwinięta niż wtedy, więc najprawdopodobniej nie rozwiną się kolejne koła zwolenników męczenników, którzy będą szerzyć jego słowa i czyny. Nie stanie się on nowym bogiem, nie powstanie religia, oparta na jego historii. Nie jest to tylko i wyłącznie wina reżimu, lecz również czasów, w których człowiek już nie potrzebuje boga. Jeśli ktoś ma jakieś duchowe potrzeby, to wybiera spośród dość szerokiego wachlarza różnych opcji tę, która mu najbardziej odpowiada, która chwali te same ideały, którymi chce kierować się dana osoba. Czemu dziś wiesza się nowych, ambitnych filozofów, bądź uznaje się ich za psychopatów, przywódców sekt, zamiast pozwolić im głosić swoje nauki, przemyślenia, dotyczące świata? Nawet jeżeli są destrukcyjne, to nie powinny być cenzurowane przez władze, a dzieje się tak nawet w krajach demokratycznych. Akcje społeczne nie tylko piętnują sekty, jak i zabraniają ludziom przynależności do tego typu grup. Czy to, że człowiek chce spotkać się z innymi, którzy podobnie patrzą na świat musi od razu znaczyć, że chcą popełniać zbiorowe samobójstwa, kraść, zabijać czy brać narkotyki? Nie. Ale jednak utarł się już taki stereotyp, że sekty spotykają się w zrujnowanych bądź niezadbanych budynkach, a tam jeden lider manipuluje słabymi psychicznie poplecznikami. Czyż nie jest to podobne do inkwizycji, która oczerniała i mordowała ludzi bez powodu? Oba te przypadki są skrajnościami, lecz w drugim było więcej popleczników, więcej tych, dla których takie zachowanie było prawidłowe. Czemu w społeczeństwie, każdy który się wyróżnia staje się wrogiem? Może już nie jest to tak widoczne w USA, gdyż historia tego społeczeństwa jest możliwa do porównania do wielkiej pralki. Wszystko zostało wymieszane, więc tolerancja została wymuszona, aby kraj pozostał integralny. We wszystkich innych krajach, gdzie bardziej zakorzeniona jest tradycja oraz nacjonalizm, tam każdy odmieniec jest zauważany, piętnowany, eliminowany. Jest mało takich jednostek którym udaje się pozostać takimi jakie są, jakimi się czują, oraz wychodzą z tego bez jakichś większych urazów na psychice. Czy to tak naprawdę jest wolność słowa i wyznania?

1 komentarz:

  1. Społeczeństwo najczęściej nie toleruje odmieńca, bo w pewnym stopniu jest zagrożeniem dla stabilnośći, a nawet struktury społeczeństwa. Wnosi coś innowacyjnego (lub po prostu różnego od tego, co jest w społeczeństwie budulcem - innymi słowy - tradycją), co może zmienić sytuację wewnątrz grupy społecznej. Albo to jest akceptowane (następuje modyfikacja charakterystyki grupy), albo całkowicie odrzucane (wygnanie lub śmierć odmieńca), albo zachodzi pewna "kompromisowa" synteza (nawet jeśli odmieniec zginie/zostanie wygnany, to może wpłynąć stale na część osób w grupie. A jeśli będzie mógł głosić czy realizować swoje koncepcje w okrojony sposób, to prawie na pewno wpłynie na jakiś element struktury społecznej prędzej czy później).

    Gadanina pseudonaukowa, ale przynajmniej tak to rozumiem. :)

    OdpowiedzUsuń